poniedziałek, 28 grudnia 2015

Księżniczka z lodu- Camilla Lackberg

Aleksandra Wijkner zostaje znaleziona martwa. Na pierwszy rzut oka wszystko wskazuje na samobójstwo, jednak przy dokładnym przyjrzeniu się sprawie, okazuje się, że została zamordowana. Żadnego śladu po sprawcy. Zagadkę stara się rozwikłać przyjaciółka Alex z czasów dzieciństwa, Erica Falck i jej kolega z dawnych lat, Patrick Hedstrom. Czy zniknięcie syna Nelly Lorentz sprzed kilku lat ma coś wspólnego ze sprawą?

"Przywodziła mu na myśl księżniczkę. Księżniczkę z lodu."
Książkę szukałam przez dłuższy czas z nadzieją, że w końcu trafi w moje ręce. I tak się właśnie stało. Z wielką satysfakcją zaczęłam ją czytać, lecz skończyłam z małym niezadowoleniem. O ile sprawa morderstwa Aleksandry była bardzo ciekawa, tak rozwiązanie okazało się mało satysfakcjonujące. Nie chodzi mi o to, że było przewidywalne, bo takie nie było, ale motyw mordercy był bardzo nijaki moim znaniem. Spodziewałam się czegoś, przy czym mogłabym jęknąć ze zdziwienia. Niestety tego nie otrzymałam.

"Stał pośród zgliszcz i patrzył, jak wynoszą jego życie, przykryte żółtym szpitalnym kocem."
Sama postać Alexandry była bardzo interesująca. Z każdą kolejną kartką czytelnik coraz bardziej mógł ją poznać. Za życia była bardzo intrygującą kobietą. Do samego końca zaskakiwała wszystkich swoją tajemniczością i kontrowersyjnym stylem życia. Miała wiele tajemnic, które z czasem zostały odkryte. Czy do końca zrozumiałam motywy jej działania? Owszem. Autorka sprawiła, że w jakiś sposób dla czytelników stała się żywa.

Główną bohaterką jest Erica Falck. I to na niej czytelnik skupia największą uwagę. Do jej postaci nie za bardzo się przekonałam. Również w dwóch kolejnych częściach, które również prawdopodobnie zrecenzuję nie zapałałam do niej... no cóż, niczym. Jest dla mnie obojętna, chociaż myślę, że w trzeciej części coś się ruszyło...

"Sądzić mnie może tylko ten, kto potrafi wejrzeć w mą duszę"
Książkę na pewno polecam fanom kryminałów. Bo czemu by nie? Jest zastanawiająca śmierć, jest tajemnicza przeszłość, są intrygi, no i przystojny, inteligentny policjant. Czego chcieć więcej?

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Location Book Tag

Zostałam nominowana do tego TAGU przez autorki bloga Siostry w bibliotece za co jestem bardzo wdzięczna i za co serdecznie dziękuję :*
Wieś- książka, przy której strasznie się nudziłeś.

Taką książką jest Gildia Magów, chociaż nie mogę tak do końca powiedzieć, że zanudziłam się przy niej na śmierć. Nie. Po prostu niczym mnie nie zaskoczyła, wydarzenia były przewidujące, dlatego nie miałam z niej większej uciechy.





Las- spokojna lub cicha książka, bez żadnych porywczych akcji.

Nie przychodzi mi do głowy żadna książka, na prawdę. Chyba w każdej powieści jest chociaż jedna taka chwila, gdzie wszystko przyspiesza, więc na to nie mogę odpowiedzieć :)



Miasto- bardzo znana książka.

Mogłabym wyliczać i wyliczać, prawda? Ale najbardziej znaną książką po prostu musi być Harry Potter. Jakaż inna książka jest w tych czasach bardziej znana niż seria o szkole magii i czarodziejstwa? ;)






Rzeka- książka z rwącą akcją.

Chyba mogłabym do tej kategorii zaliczyć Love, Rosie. No bo czemu nie? W jednej chwili nasi bohaterowie mają po 7 lat, a w następnej idą na bal maturalny! Jeśli to nie jest rwąca akcja to ja już nie wiem co nią jest. ;)






Sklep- książka z dużą ilością bohaterów.
Krąg? Tak. Mamy tu pięć bohaterek, ich rodziny i przyjaciele. Ale także zaliczę do tej kategorii Natalii 5. Także pięć bohaterek!







Kino- najlepsza ekranizacja.

Ogólnie jestem wielką fanką ekranizacji. Naprawdę dobrze bawiłam się przy Love, Rosie. Przesympatyczny film z genialnym soundtrackiem. 
Pewnie część z was mnie zlinczuje, ale Duff także strasznie mi się podobał mimo, że od książki znacznie się różni. Przy filmie łzy leciały mi ze śmiechu! Komedia na czasie, zwłaszcza jeśli jest się nastolatką. :)


Zoo- książka z udziałem zwierząt. 

Oczywiście, że Mały Książę! Halo, gadający lis! :D









Policja- kryminał, który cię zaciekawił. 

Natalii 5!! Przezabawny, sympatyczny kryminał, przy którym świetnie się bawiłam.







Cyrk- książka z dziwnymi stworzeniami i magią.

Zdecydowanie Córka kości i dymu. O ile pamiętam dziwnych zwierząt było tam bez liku. Chciałabym w najbliższym czasie do nie wrócić...

czwartek, 27 sierpnia 2015

Carrie- Stephen King




Wielu ludzi ocenia innych nie wiedząc o nich tak na prawdę nic. A co jeśli ta diabelnie chuda dziewczyna nie jest żadną anorektyczką, tylko nie ma co włożyć do garnka? Co jeśli ten chłopak nie jest zwykłym leniem, tylko nie warunków do nauki? A jeśli ten brzydki mężczyzna z poparzoną twarzą, którego wszyscy unikają, poświęcił się ratując czyjeś życie? A czy ktoś mógłby znaleźć wytłumaczenie, dlaczego pewna dziewczyna zabiła pół miasta? Sami ocencie. 

Carrie White jest inna niż jej rówieśnicy. Nie chodzi na prywatki, nie interesują się nią chłopcy, stanowi obiekt kpin i docinków. Matka – religijna fanatyczka – za wszelką cenę usiłuje uchronić ją przed grzechem. Pewnego razu Carrie się jednak buntuje i idzie na szkolny bal. Gdy tam pada ofiarą okrutnego żartu, rozpętuje się piekło... dziewczyna jest telekinetką o olbrzymiej mocy, której postanawia użyć, by zemścić się na prześladowcach. Ci, którzy ją dręczyli, gorzko tego pożałują.

Na cudowny debiut Kinga polowałam w bibliotece przez dłuższy czas. Jak można nie przeczytać pierwszej wydanej książki ulubionego autora!? Na szczęście mnie to nie dotyczy. Przeczytałam! jak się domyślacie. Z przykrością muszę jednak oznajmić, że oglądałam najpierw ekranizację, która nie była taka zła. A nawet całkiem dobra. Na szczęście film mi nie zaspojlerował, ponieważ w tej książce już na początku, a nawet w opisie jest napisane co się wydarzy. Mam nadzieję, że nie uznacie, gdy powiem, że zakończenie bardzo! mi się podobało.

Na to kim staniemy się w przyszłości ogromny wpływ mają nasi rodzice. Jeśli od małego będą wmawiali ci, że masz szanować starszych, bo kiedyś sam będziesz w podeszłym wieku, to kiedy masz załóżmy 20 lat, ta nauka nadal ci towarzyszy. Najczęściej tak jest. Jednak nie zawsze. Ogromny wpływ na nas ma także nasze otoczenie. Często nie wiadomo czy słuchać rodziców, którzy wbrew wszystkiemu co ci wmawiają nie są wszechwiedzący, czy kolegom, przyjaciołom. Dokładnie jak w przypadku serca i rozumu. Dokładnie taki problem miała nasza Carrie. Przeciwstawić się zaborczej matce, czy zaufać instynktowi?

Książka nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale jednocześnie ma coś w sobie, ponieważ tak bardzo zalatuje Kingiem. Myślę, że to właśnie od tej powieści trzeba zacząć, jeśli poczułeś chrapkę na króla grozy. Pierwsza książka to jednak PIERWSZA. 

Czy dużym wyolbrzymieniem byłoby, gdybym powiedziała, że z postacią Carrie w pewnym sensie każdy mógłby się utożsamić w taki czy inny sposób? Przecież od czasu do czasu każdy czuje, że jest sam na świecie i czasem chce skończyć ze wszystkim, albo po prostu pragnie się wyżyć na czymś. Uważam, że dość łatwo zrozumieć czym kierowała się główna bohaterka i dlaczego tak postąpiła. Nic dodać nic ująć, trzeba przeczytać.


czwartek, 6 sierpnia 2015

Przebudzenie- Stephen King


Na świecie jest tyle różnych wiar... Gdybyście zebrali po jednym przedstawicielu każdej, na pewno zebrałaby się dość spora grupa. Niektórzy wierzą w Boga, inni w Mahometa, inni nie wierzą w nic. Każdy uważa, że to jego wiara jest prawdziwa. Lepiej nie wnikać za bardzo w kwestie różnych wiar, bo można na prawdę się pogubić. Ale fakt jest jeden. Ludzkie życie nie trwa wiecznie. Czy rzeczywiście istnieje w nas nieśmiertelna dusza, która idzie albo do nieba, albo do piekła? Czy w ogóle istnieje dobro i zło? Kluczowe pytanie, które nurtuje każdego człowieka. Co jest po drugiej stronie i czy należy się tego obawiać? King ukazuje bardzo niepokojącą wizję świata, który znajduje się za kotarą.

W niedużej miejscowości w Nowej Anglii, ponad pół wieku temu, na małego chłopca bawiącego się żołnierzykami pada cień. Jamie Morton podnosi głowę i widzi intrygującego mężczyznę, jak się okazuje, nowego pastora. Charles Jacobs wraz ze swoją piękną żoną odmieni miejscowy kościół. Mężczyźni i chłopcy skrycie podkochują się w pani Jacobs; kobiety i dziewczęta – w tym także matka Jamie’go i jego ukochana siostra Claire – tym samym uczuciem darzą wielebnego Jacobsa. Jednak kiedy rodzinę Jacobsów spotyka tragedia, a charyzmatyczny kaznodzieja wyklina Boga i szydzi z wiary, zostaje wygnany przez zszokowanych parafian.

Jamie ma własne demony. Od wielu lat gra na gitarze w zespołach na terenie całego kraju i wiedzie tułaczy żywot rock-and-rollowego muzyka, uciekając od rodzinnej tragedii. Po trzydziestce – uzależniony od heroiny, pozostawiony na pastwę losu, zdesperowany – Jamie ponownie spotyka Charlesa Jacobsa, co ma głębokie konsekwencje dla nich obu. Ich więź przeradza się w pakt, o jakim nawet diabłu się nie śniło, a Jamie odkrywa, że słowo „przebudzenie” ma wiele znaczeń.

Początek książki zaczyna się bardzo niewinnie. Do pewnego zwyczajnego miasteczka przeprowadza się młody mężczyzna wraz z żoną i synkiem. Z daleka, a nawet przy bliższym poznaniu ta rodzina jest dla innych po prostu idealna. Piękni, kochający się, o głębokiej wierze, mili dla otoczenia. Wszyscy od razu ich pokochali. Aż nagle zdarza się tragedia, która zmienia wszystko. Pleban na kazaniu w kościele wyrzeka się Boga, wytyka mu błędy. Dochodzi do skandalu. Po Charlesie słuch zaginął.

Na Jamie'ego padł cień w postaci mężczyzny. Zapamiętał ten dzień do końca życia. Ów cień towarzyszył mu zawsze, lecz on nie zawsze zdawał sobie z tego sprawy. Po kilku latach po tym spotkaniu Jamie'ego po woli niszczą prochy. Ale ktoś podaje mu pomocna dłoń. Przyjaciel z dzieciństwa. Pomógł mu w taki sposób, w jaki pomógł jego bratu, gdy ten stracił głos. Cudowne uzdrowienie. Cholerne cudowne uzdrowienie.

Miałam wielkie nadzieje w stosunku do tej książki. Zdawałam sobie sprawę z mało pochlebnych opinii, które jednak nie ostudziły całkiem mojego zapału. Mimo wszystko książka znalazła się w moich rękach i nie zostało mi nic innego jak tylko dowiedzieć się czemu macie do niej taki zły stosunek! Teraz już wiem. Mówiliście, że książka jest zła. Ale chyba nigdy nie widziałam, żeby była oceniona na mniej niż 5/10. A teraz zdaje sobie sprawę, że gdyby nie to, że została napisana właśnie przez Kinga nota byłaby o wiele mniejsza. Mam rację? Jasne, że mam.

Początek bardzo, ale to bardzo mnie wciągnął, co jest niespodzianką, bo zwykle w książkach Kinga jest na odwrót. Początek jest denny, a reszta niesamowita. Jednak tutaj zdarzył się wyjątek. Jednak nie należy przesadzać z zachwytem nad tym nieszczęsnym początku. Mówiąc szczerze na tle całej książki jest dobry. Ale gdyby porównać do innych dobrych książek... Sami wiecie o co chodzi. Ściślej rzecz ujmując początek był najlepszy z całej książki.

Co z zakończeniem? Nawet nie wiem jak to ująć... Końcówka była tak bardzo dziwaczna... Moim zdaniem to po prostu lekka przesada, ponieważ wizja Kinga to obraza dla Kościoła, który wmawia nam, że istnieje Niebo i Piekło. Wyobraźcie sobie skandal jaki mógłby nastąpić jakby przeczytałaby to jakaś zapalona miłośniczka Biblii (czyt. wariatka).

Czy książka mnie przeraziła? Nie. I to ma być horror? No proszę was! Czytając tą książkę, przez cały czas tylko marszczyłam brwi, czoło... Po prostu co się dało. Tak bardzo czekałam na jakiś przełomowy moment, a kiedy już nadszedł byłam bardzo rozczarowana. Według mnie to jedna ze słabszych książek Stephena Kinga.



sobota, 1 sierpnia 2015

Liebster Blog Award #3

Bardzo dziękuje Alicji z bloga Siostry w bibliotece za nominowanie mnie do LBA :)

1. Jak często chodzisz do biblioteki i czy pożyczasz stamtąd dużo książek? 

Do biblioteki chodzę mniej więcej raz w miesiącu, może czasami więcej niż raz, bo mogłam, np. czasem przeczytać jedną czy dwie książki i akurat przejść obok biblioteki i przy okazji oddać i wypożyczyć coś nowego. Zwykle wypożyczam na raz około pięć książek, może więcej. Nie mam jakoś specjalnie ustalonej liczby :)

2.Jak kupujesz nową książkę, to odkładasz ją na półkę, żeby przeczytać później, czy robisz to od razu?

Tu zależy wszystko tylko i wyłącznie od książki jaką kupiłam. Jeśli jest to książka, na której mi za bardzo nie zależy to po prostu leży na półce i czeka aż się nią zainteresuje. Ale jest to coś, na co od dawna poluje, to mogę nawet odłożyć książkę, którą aktualnie czytam i zabrać się szybko za tą nową ;)

3. Kupiłaś książkę, przeczytałaś i Ci się nie podoba. Sprzedajesz, oddajesz komuś/do biblioteki czy sobie zostawiasz?

Ostatnio nie kupuje za dużo książek. Ale kiedyś kupiłam całą serię Pamiętników Wampirów i niezbyt mi się podobała, ale jakoś nie mam serca jej sprzedać... Może kiedyś.

4. Słuchasz muzyki podczas czytania? Jeśli tak, to czy są to zwykłe piosenki z tekstem, czy tylko podkład?


Bardzo rzadko słucham muzyki podczas czytania. Jednak skłamałabym, gdybym twierdziła, że nigdy tego nie robiłam, albo nie zrobię. Zwykle słucham jakiś spokojnych piosenek, ale po cichu, żeby mnie nie rozpraszały, np. All I want- Kodaline
5. Masz swój słoiczek TBR, czy na bieżąco wybierasz, co aktualnie będziesz czytać?

Nigdy nie miałam czegoś takiego i raczej mieć nie będę. Lubie sama wybierać to co aktualnie chcę przeczytać :)

6. Czytasz wszystkie lektury szkolne, czy tylko te, które Cię interesują?

Zdecydowanie tylko te, które mnie interesują. Nie wiem jaki sens wciskać nastolatką takie książki jak "Krzyżacy", czy "Pan Tadeusz". Dzieciaki i tak większości z tych książek nie zrozumieją... A wątki historyczne zostawmy na lekcje historii, a nie polskiego... I jak się pewnie domyślacie... Nie. Nie przeczytałam tych lektur.

7. Jeśli zaczynasz serię, to musisz ją skończyć, czy jeśli któryś tom z kolei nie podoba Ci się, to odkładasz i nigdy więcej nie wracasz do niej?

Jeśli seria bardzo mi się spodobała, to oczywiście czytam wszystkie części, ale jeśli nie to po prostu jej nie kontynuuje i staram się o niej zapomnieć. Zwykle mi się to udaje.

8. Kupujesz zakładki, czy robisz sama? 

Po pierwsze rzadko używam zakładek, ale czasem mi się zdarza używać jednej, którą dostałam od Marysi. Sama ją zrobiła <3 Ja nie mam takiego talentu :c

9. Lubisz książkowe gadżety, takie jak torby, plakaty, bluzy/koszulki, biżuteria etc.? Jeśli tak i masz, to chętnie pooglądam zdjęcia :) 

Lubię, owszem. Jednak takowych nie posiadam, ale postaram się to zmienić :)

10. Czy w przypadku każdej książki, najpierw musisz poznać wersję papierową nim obejrzysz ekranizację, czy czasem odchodzić od tej "zasady"?

Zbyt często łamię tą zasadę, a potem żałuję, że posłużyłam się tym głupim impulsem, np. obejrzałam najpierw Jane Eyre, a później odechciało mi się czytać książkę. :I

11. Zaznaczasz ołówkiem/karteczką ulubione cytaty w książce, czy szukasz ich w Internecie/przepisujesz do zeszytu lub na kartkę?


Zwykle szukam w internecie i przepisuje do zeszytu :D

Moje pytania:
1. Co ostatnio udało Ci się wypożyczyć w bibliotece, lub kupić? 
2. Jakie plany czytelnicze na sierpień?
3. Czy uważasz, że droższe znaczy lepsze?
4. Jakie masz sposoby na odstresowanie się?
5. Kiedy czytasz dobrą książkę, pochłaniasz ją jednym haustem, czy odwlekasz jej przeczytanie, aby się nią nacieszyć?
6. Najlepiej napisana książka to...?
7. Jakiej piosenki słuchasz, gdy masz doła?
8. Jaką książkę byś mogła czytać i czytać bez końca?
9. Jaki jest twój styl?
10. Najukochańsza rzecz pod słońcem to...
11. Co kochasz robić oprócz czytania?

Nominujeee:

Klucz do wyobraźni
Kącik z książką
Korci mnie czytanie
Zapatrzona w książki
Magia książek
Taki jest świat
Królowa Moli
Buszująca w książkach
Książki Milki
Przygody mola książkowego
Esa czyta






czwartek, 16 lipca 2015

Gildia magów- Trudi Canavan

Fajnie byłoby żyć w świecie pełnym magii oraz bardzo wyraźnej hierarchii społecznej? Wielu odpowiada twierdząco, bez zastanowienia. Ale osoby, które mają takie zdanie chyba nie zdają sobie sprawy z tego, gdyby trafili do takiego świata i zostali zwykłymi żebrakami panicznie bojącymi się ludzi z talentem magicznym? Czy nadal by chcieli trafić do takiego świata? Szczerze wątpię. Morał jest taki, że trzeba uważać na to się życzy, bo można to otrzymać.

Akcja książki rozgrywa się w całkowicie wymyślonym przez autorkę świecie. W mieście, w którym mieszka Sonea porządek sprawują magowie, pod wezwaniem króla. Co roku odbywają się tzw. czystki, podczas których z miasta wypędzani są ludzie najniżsi rangą. Magowie nie cieszą się zbytnią popularnością, dlatego gdy chodzą po mieście są obrzucani czym się da. Co prawda nic ich nigdy nie trafia, ponieważ umieją stworzyć magiczną tarczę. Jenak ludzi to nie zniechęca. Sonea ciskając w jednego maga kamieniem z początku nie zdała sobie sprawy z tego co zrobiła. A zrobiła coś szokującego. Trafiła jednego prosto w głowę przebijając się przez tarczę.  Magowie jak najszybciej muszą ją znaleźć, aby nie zrobiła krzywdy sobie i całemu miastu. Od tamtej pory jej życie diametralnie się zmienia.

Już na wstępie powiem, że książka całkowicie mnie zawiodła. Spodziewałam się czegoś o wiele lepszego. Dosłownie połowa książki była tak nudna, że chciało się ją odłożyć i już do niej nie wracać. Dopiero w drugiej części zaczęło się coś dziać, chociaż też mogło być lepiej.

Książka pisana jest z kilku perspektyw. Czasem okiem Sonei, która musi uciekać przed bezdusznymi magami. Czasem okiem tego dobrego maga i jego przyjaciela. A czasem też z perspektywy przyjaciela naszej bohaterki Sonei. Taki sposób pisania był bardzo dobry, ponieważ mogliśmy dowiedzieć się co kierowało wszystkimi bohaterami, np. czemu Sonea uciekała, albo czemu magowie ją ścigali.

Główna bohaterka nie za bardzo przypadła mi do gustu. Jej zachowania niekiedy były bardzo dziecinne i lekkomyślne. A sami wiecie, że tacy bohaterowie są niezwykle wkurzający. Kolejny powód, aby porzucić książkę w kąt. Ponadto autorka zostawiła nam całkowitą dowolność w charakterystyce Sonei. Zaczynając od wieku a kończąc na kolorze włosów czy oczu. Wspomniała tylko, że jest drobnej budowy. Może komuś spodobałaby się ta swoboda, ale nie mi.

Autorka miała na prawdę dobry pomysł na książkę, tylko go nie dopracowała. Stworzyła mało wątków, a te, które już są ciągną się jak flaki z olejem. Nie polecam tej książki fanom fantastyki, bo ta książka na pewno wam się nie spodoba. Mimo, że opis zachęca, cała fabuła jest niezwykle nużąca. Słyszałam jednak, że druga część jest o wiele lepsza, więc być może po nią sięgnę.

poniedziałek, 13 lipca 2015

7 razy dziś- Lauren Oliver

Co byście zrobili, gdybyście wiedzieli, że macie szansę przeżyć jakiś dzień swojego życia nie raz, ale aż 7 razy? Zapewne coś co tak normalnie wstydzilibyście się. albo balibyście się zrobić, prawda? Powiedzielibyście sobie: a co mi tam, i tak na drugi dzień nikt niczego nie będzie pamiętać! Tak pewnie by było, mam rację? Jasne, że mam! Ja też bym zaszalała, jak nigdy wcześniej. I dokładnie takie same myśli naszły bohaterkę "7 razy dziś". Ale ona oprócz dobrze się bawić, próbowała zmienić swoje życie na lepsze.

Sam jest typową amerykańską nastolatką (taką jakie często spotykacie na filmach). Jest ładna, popularna i ma chłopaka, który jest jednym z najlepszych kąsków w szkole. Można pomyśleć, że jej życie jest idealne. I może patrząc z innej perspektywy rzeczywiście tak było. Jednak los chciał, żeby spojrzała przez inne lustro, aby mogła doszukać się wcześniej niezauważonych niedoskonałości. Pewnego razu obudziła się ze strasznych koszmarem na powiekach. Tylko, że to nie był koszmar. Poprzedniego wieczoru na prawdę zginęła w wypadku. Więc dlaczego nadal żyje? I dlaczego kalendarz pokazuje ten sam dzień, który był wczoraj? Sam dostaje prezent od losu- szansę, aby uporządkować swoje życie.

Już bardzo dawno temu czytałam o tej książce. Znalazłam ją wtedy, gdy miałam jeszcze tzw. "fazę" na serię "Delirium". Później jakoś tak się złożyła, że zapomniałam o tej książce. Aż do niedawna. Przeglądałam książki na półce w bibliotece i szczęśliwym! trafem znalazłam właśnie tą książkę. Absolutnie nie żałuję, że się na nią natchnęłam. Wypożyczenie jej to była jedna z lepszych decyzji.

Książka pisana jest z perspektywy głównej bohaterki, głównie w czasie teraźniejszym. Były też takie momenty, że Sam wracała do jakiś przeżyć, np. jak poznała swoje przyjaciółki. Dzięki temu lepiej poznaliśmy naszą bohaterkę. Czy ją polubiłam? Zdecydowanie tak. Znalazłam w niej wiele wspólnych cech (i jestem prawie pewna, że większość z was też by z kilkoma się utożsamiło). To po prostu typowa nastolatka, która zdaje sobie sprawę ze swoich wad i zalet. Jednak ciężko jej przejrzeć motywy innych ludzi.

Przy tej książce niesamowicie się bawiłam. Ale nie tylko. "7 razy dziś" niezaprzeczalnie zmusza do refleksji.  Uczy nas, że nie należy patrzeć na własne życie tylko przez jeden pryzmat. Przecież nie tylko dostajemy, ale też dajemy coś światu, ludziom. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że nasze decyzje wpływają na życie innych ludzi przynajmniej w małym stopniu. Więc czasem lepiej się zastanowić, czy aby moje zachowanie było właściwe, czy moje słowa kogoś nie zraniły, bo raz wypowiedziane, trudno je cofnąć.

Myślę, że jest to bardziej książka skierowana dla dorastających ludzi. Są w niej zawarte różne wydarzenia, które mogłyby się zdarzyć także w naszej szkole. Być może znajdziecie tam coś z czym się kiedyś zetknęliście? Ale muszę was przed czymś ostrzec zanim sięgniecie po książkę. Drogi czytelniku, czy kochasz zaskakujące zakończenia? Jeśli tak to będziesz niestety musiał sam je sobie wymyślić, ponieważ Lauren Oliver najwidoczniej nie jest fanką jakichkolwiek! zakończeń. Tutaj, jak i w "Delirium" napisała dwuznaczne epilogi, co może niektórych wkurzyć. Ale to tylko mała wada. Reszta książki jest warta przeczytania, polecam!

środa, 8 lipca 2015

Trzynasta opowieść- Diane Setterfield



Każdy ma jakąś historię. Dla niektórych są to opowieści o przodkach. Dla innych czas narodzin. Dla wielu jest to czas przed jakimś przełomowym wydarzeniem. Gdy spytamy się kogoś o jego historię ciężko jest nam przewidzieć o czym ta osoba nam opowie. Człowieka poznajemy właśnie po tym. I może właśnie dlatego człowiek jest tak niesamowitym i oryginalnym stworzeniem?

Margaret Lea nie lubi książek. One są dla niej całym światem. Zastępują jej relacje z ludźmi. Od zawsze tak było. Nigdy nie potrzebowała niczego więcej. Takie życie całkowicie jej odpowiadało. Zawodowo zajmuje się pisaniem biografii zmarłych ludzi. Ale nagle dostaje ciekawą propozycję. Ma napisać biografię jednej z najsławniejszych pisarek naszych czasów. Nie jest pewna czy przyjąć tą propozycję. Ale jednak  jest bardzo ciekawa historii Vidy Winter, o której nikt nic nie wie, ponieważ ta opowiada setki wersji swojego życia. Wszystkie są zmyślone. U progu życia postanowiła wyznać prawdę o sobie. Ale czemu takiej niepozornej osobie jak Margaret?

Chyba sięgnęłam po tą książkę tylko ze względu na ekranizacje, którą obejrzałam parę miesięcy temu. Byłam pod wrażeniem filmu o tym samym tytule i fabule. Gdyby nie on, zapewne nigdy nie znalazłabym tej książki, ponieważ nigdy nie obiła mi się o uszy. Tytuł także taki niepozorny, nie przyciągający uwagi. Pewnie nawet nie przeczytałabym opisu, a ten z okładki nie mówi nam za wiele, więc nawet jeśli był już go przeczytała, to książki bym nie przeczytała. A szkoda, bo o książce trzeba wszystkim przypomnieć! Książka jest już starej daty, bo została wydana w 2006, więc nie dziwie się, że w księgarniach jest gdzieś na dolnych półkach. A wielka szkoda, ponieważ jest na prawdę fenomenalna. Już mówię dlaczego...

Pierwsze co was może zainteresować to miłość głównych bohaterek do książek. Jak już wspomniałam Margaret świata poza nimi nie widzi, ale to samo tyczy się Vidy. W końcu jej postać jest pisarką! W wielu przypadkach jest tak, że jest mowa o książce w książce. Tak jest w tym przypadku, a konkretnie chodzi mi o "Dziwnych losach Jane Eyre". Teraz ta książka jest wydawana pt. "Jane Eyre. Autobiografia". Tak na marginesie: pierwszy tytuł jest o wiele lepszy! Ale mnie sza z tym. Chodzi mi o to, że wspomniana książka była jedna z ulubionych naszych bohaterek, a także w pewien sposób pełniła ważną rolę w pewnym wydarzeniu. Zaciekawiona, poszukałam jej w bibliotece i... znalazłam! Teraz leży na półce i czeka na swoją kolej, żebym ją przeczytała. Tak więc pije do tego, że "Trzynasta opowieść" daje inspiracje, ale nie tylko do tej jednej książki, jest tam wiele innych tytułów, którym można się bliżej przyjrzeć. Jeśli kiedyś wpadnie wam ta książka w ręce, zwróćcie na nie uwagę.

Jeśli ktoś lubi, a nawet kocha mroczne klimaty i tajemnice rodzinne oraz skandaliczne tematy, jest to książka wprost przeznaczona dla niego. Diane idealnie wykreowała wszystkich bohaterów, zarówno tych z teraźniejszości jak i przeszłości. Nie śpieszyła się także z odkryciem tajemnicy jaką przez tyle lat chroniła Vida Winter. Akcja toczyła się powoli, ale także nie w ślimaczym tempie, ponieważ książkę czytało się jednym tchem. Każdą kartkę przewracałam zamaszystym ruchem. Jednak nie czerpałam pełnej satysfakcji z czytania. Ale spokojnie! Było tak, ponieważ jak już wcześniej wspomniałam, oglądałam wcześniej film i wiedziałam jakie będzie zakończenie. Więc pomyślcie sobie jakie wrażenie wywrze ta książka na tych, którzy zapoznają się z tą historią po raz pierwszy!

Zastanawiacie się pewnie czy wpleciona jest tu historia miłosna. Cóż... Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Zdradzę wam, że pojawia się tu zakazana i bardzo toksyczna miłość. Ja osobiście kocham o takiej czytać. Potem też jest opowieść o jednym małym zakochaniu, ale... Nie wiem jak to powiedzieć. Pomyślcie sobie o sytuacji, kiedy hierarchia społeczna przewyższa wszystko. A później pomyślcie o siostrzanej miłości. Więcej wam nie zdradzę. Ten wątek akurat był jednym z moich ulubionych.

Musicie koniecznie poszukać tej książki, jeśli nie w księgarni, to w bibliotece. Jestem prawie pewna, że jeśli poszperacie, to ją znajdziecie. A uwierzcie mi na słowo, jest warta straty troszkę czasu na łażenie po bibliotece. No i oczywiście polecam wam także ekranizację, która została moim zdaniem świetnie wykonana. Zachowuje klimat powieści. Polecam!

poniedziałek, 6 lipca 2015

Maybe Someday- Colleen Hoover



Szczerze powiedziawszy miałam pewne obawy zaczynając czytać tą książkę. Zwykle mam tak, że naczytam się mnóstwa pochlebnych opinii, a potem przejdę załamanie nerwowe, gdy okazuje się, że książka nie podobała mi się. Rozumiecie: różne gusta i takie tam. Ale tym razem (o dzięki niebiosa!) książka okazała się... dobra. Mało tego! Piękna! Cudowna! Inspirująca, pochłaniająca! Zaczynając czytać nawet przez myśl mi nie przeszło, że "Maybe Someday" wpisze się na moją listę ulubionych książek.

Sydney jest dziewczyną, która zdaje się być zadowolona ze swojego życia. No bo czemu miałaby nie być? Ma wszystko czego potrzebuje. Jednak ona sama nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że jej życie zaczyna się robić monotonne. Czasami lubi usiyiców o pomoc.  Nie wie co ma zrobić. Z pomocą przyjdzie jej chłopak z balkonu. Czemu proponuje jej mieszkanie skoro właściwie się nie znają, a nawet nigdy nie rozmawiali?

Ridge miał kiepskie dzieciństwo. Jednak jego dorosłe życie układa się całkiem nieźle. Ma dziewczynę, którą bardzo kocha, przyjaciół, na których zawsze może liczyć. Ma jednak jeden problem. Brak weny. Nie umie znaleźć słów do swoich piosenek. Teksty są mu bardzo potrzebne, ale nic nie daje mu natchnienia. Pewnego razu zauważa, że jakaś dziewczyna śpiewa do jego melodii! Więc kiedy ta nie ma się gdzie podziać, bez zastanowienia wyciąga do niej pomocną dłoń, jednak w tamtej chwili z bardziej egoistycznego powodu. 

Książka pisana jest z perspektywy Ridge'a i Sydney. To było bardzo przydatne, ponieważ mogliśmy lepiej zobaczyć, że oboje bohaterów musiało się zmierzyć z innymi, ale jednocześnie tymi samymi problemami. Główna bohaterka ani trochę, w żadnym momencie mnie nie irytowała. Każde jej postępowanie było w pełni uzasadnione, autorka niczego nie koloryzowała. Taką Sydney mogła by być każda z nas. Jej charakter bardzo mi się spodobał. Prawie zawsze starała się kierować rozumem, mimo że serce podpowiadało jej zupełnie coś innego. Nie obeszło się u niej także od wpadek, ale absolutnie nie można jej było mieć niczego za złe.

Ridge i Sydney próbują pisać wspólnie teksty. Jest ich osiem. Osiem najwspanialszych piosenek pod słońcem! Już przez jakieś dwa tygodnie, codziennie słucham soundtracku do tej książki i mi się nie nudzi. Tak, soundtracku do książki! Coś wspaniałego prawda? Piosenki dodają niesamowitego klimatu, dzięki nim lepiej wczuwamy się w historie bohaterów. Przy "Maybe Someday" zawsze mi się chce płakać. "Jeśli teraz nie mogę być twój, poczekam tu, na tej ziemi".

Chyba nie da się znaleźć wad w tej książce. Nie mam zastrzeżeń ani do jednego słowa. Nie wiem jak komuś mogła by się nie spodobać historia Sydney i Ridge'a. Nie da się ich nie kochać! To samo wiąże się z bohaterami drugoplanowymi, np. współlokator Ridge'a. Był bardzo zabawny, a kawały jakie sobie robili chłopcy były bezbłędne! 

Wiecie co jest najlepsze? To, że pisząc tą recenzje słucham wspomnianego soundtracku, który przypomina mi o wszystkich zdarzeniach z książki. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał tej książki to nie czekajcie długo! Książka na prawdę warta waszego czasu, który dzięki niej nie będzie zmarnowany. Gwarantuje.