czwartek, 6 sierpnia 2015
Przebudzenie- Stephen King
Na świecie jest tyle różnych wiar... Gdybyście zebrali po jednym przedstawicielu każdej, na pewno zebrałaby się dość spora grupa. Niektórzy wierzą w Boga, inni w Mahometa, inni nie wierzą w nic. Każdy uważa, że to jego wiara jest prawdziwa. Lepiej nie wnikać za bardzo w kwestie różnych wiar, bo można na prawdę się pogubić. Ale fakt jest jeden. Ludzkie życie nie trwa wiecznie. Czy rzeczywiście istnieje w nas nieśmiertelna dusza, która idzie albo do nieba, albo do piekła? Czy w ogóle istnieje dobro i zło? Kluczowe pytanie, które nurtuje każdego człowieka. Co jest po drugiej stronie i czy należy się tego obawiać? King ukazuje bardzo niepokojącą wizję świata, który znajduje się za kotarą.
W niedużej miejscowości w Nowej Anglii, ponad pół wieku temu, na małego chłopca bawiącego się żołnierzykami pada cień. Jamie Morton podnosi głowę i widzi intrygującego mężczyznę, jak się okazuje, nowego pastora. Charles Jacobs wraz ze swoją piękną żoną odmieni miejscowy kościół. Mężczyźni i chłopcy skrycie podkochują się w pani Jacobs; kobiety i dziewczęta – w tym także matka Jamie’go i jego ukochana siostra Claire – tym samym uczuciem darzą wielebnego Jacobsa. Jednak kiedy rodzinę Jacobsów spotyka tragedia, a charyzmatyczny kaznodzieja wyklina Boga i szydzi z wiary, zostaje wygnany przez zszokowanych parafian.
Jamie ma własne demony. Od wielu lat gra na gitarze w zespołach na terenie całego kraju i wiedzie tułaczy żywot rock-and-rollowego muzyka, uciekając od rodzinnej tragedii. Po trzydziestce – uzależniony od heroiny, pozostawiony na pastwę losu, zdesperowany – Jamie ponownie spotyka Charlesa Jacobsa, co ma głębokie konsekwencje dla nich obu. Ich więź przeradza się w pakt, o jakim nawet diabłu się nie śniło, a Jamie odkrywa, że słowo „przebudzenie” ma wiele znaczeń.
Początek książki zaczyna się bardzo niewinnie. Do pewnego zwyczajnego miasteczka przeprowadza się młody mężczyzna wraz z żoną i synkiem. Z daleka, a nawet przy bliższym poznaniu ta rodzina jest dla innych po prostu idealna. Piękni, kochający się, o głębokiej wierze, mili dla otoczenia. Wszyscy od razu ich pokochali. Aż nagle zdarza się tragedia, która zmienia wszystko. Pleban na kazaniu w kościele wyrzeka się Boga, wytyka mu błędy. Dochodzi do skandalu. Po Charlesie słuch zaginął.
Na Jamie'ego padł cień w postaci mężczyzny. Zapamiętał ten dzień do końca życia. Ów cień towarzyszył mu zawsze, lecz on nie zawsze zdawał sobie z tego sprawy. Po kilku latach po tym spotkaniu Jamie'ego po woli niszczą prochy. Ale ktoś podaje mu pomocna dłoń. Przyjaciel z dzieciństwa. Pomógł mu w taki sposób, w jaki pomógł jego bratu, gdy ten stracił głos. Cudowne uzdrowienie. Cholerne cudowne uzdrowienie.
Miałam wielkie nadzieje w stosunku do tej książki. Zdawałam sobie sprawę z mało pochlebnych opinii, które jednak nie ostudziły całkiem mojego zapału. Mimo wszystko książka znalazła się w moich rękach i nie zostało mi nic innego jak tylko dowiedzieć się czemu macie do niej taki zły stosunek! Teraz już wiem. Mówiliście, że książka jest zła. Ale chyba nigdy nie widziałam, żeby była oceniona na mniej niż 5/10. A teraz zdaje sobie sprawę, że gdyby nie to, że została napisana właśnie przez Kinga nota byłaby o wiele mniejsza. Mam rację? Jasne, że mam.
Początek bardzo, ale to bardzo mnie wciągnął, co jest niespodzianką, bo zwykle w książkach Kinga jest na odwrót. Początek jest denny, a reszta niesamowita. Jednak tutaj zdarzył się wyjątek. Jednak nie należy przesadzać z zachwytem nad tym nieszczęsnym początku. Mówiąc szczerze na tle całej książki jest dobry. Ale gdyby porównać do innych dobrych książek... Sami wiecie o co chodzi. Ściślej rzecz ujmując początek był najlepszy z całej książki.
Co z zakończeniem? Nawet nie wiem jak to ująć... Końcówka była tak bardzo dziwaczna... Moim zdaniem to po prostu lekka przesada, ponieważ wizja Kinga to obraza dla Kościoła, który wmawia nam, że istnieje Niebo i Piekło. Wyobraźcie sobie skandal jaki mógłby nastąpić jakby przeczytałaby to jakaś zapalona miłośniczka Biblii (czyt. wariatka).
Czy książka mnie przeraziła? Nie. I to ma być horror? No proszę was! Czytając tą książkę, przez cały czas tylko marszczyłam brwi, czoło... Po prostu co się dało. Tak bardzo czekałam na jakiś przełomowy moment, a kiedy już nadszedł byłam bardzo rozczarowana. Według mnie to jedna ze słabszych książek Stephena Kinga.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zbyt dużo negatywnych opinii o tej książce. Zbyt dużo. Raczej na pewno nie sięgnę, szczególnie, że z twórczości Kinga mam jeszcze dużo do nadrabiania. :)
OdpowiedzUsuńSkrzynka Pełna Książek
Mam na półce dwię książki Kinga. Jedna czeka tam prawie rok. Średnio mam ochotę do niego wracać.
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka już na półce. Nie mam jakiś wielkich oczekiwań, ale Twoja raczej negatywna opinia mnie zdziwiła. Słyszałam o niej sporo dobrego. Cóż, zobaczy się :)
OdpowiedzUsuńJa już się z książek S. Kinga dawno wyleczyłam ;)
OdpowiedzUsuńCóż, muszę zapoznać się z twórczością Kinga. :P
OdpowiedzUsuńMelduję, że w końcu odpowiedziałam na Twoje dwa zaproszenia do zabaw blogowych:
OdpowiedzUsuńhttp://korcimnieczytanie.blogspot.com/2015/08/zabawy-blogowe-na-upalny-dzien.html
A jeżeli chodzi o książkę, to chciałabym przeczytać wszystkie powieści Kinga. Muszę sobie wyrobić własne zdanie na temat każdej z nich.
Odstraszyła mnie od niej Anita z Book Reviews...
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu jestem wielką fanką twórczości Kinga, ale ta książka mnie omineła. Musze nadrobić zaległości :>
OdpowiedzUsuńHm, Jedna z najsłabszych? Tak się zastanawiam czy od niej zaczynać przygodę z Kingiem, bo już czeka w kolejce. Cóż, zobaczę. Najwyżej sięgnę po inną książkę tego autora ;)
OdpowiedzUsuńmelomol.blogspot.com