Co byście zrobili, gdybyście wiedzieli, że macie szansę przeżyć jakiś dzień swojego życia nie raz, ale aż 7 razy? Zapewne coś co tak normalnie wstydzilibyście się. albo balibyście się zrobić, prawda? Powiedzielibyście sobie: a co mi tam, i tak na drugi dzień nikt niczego nie będzie pamiętać! Tak pewnie by było, mam rację? Jasne, że mam! Ja też bym zaszalała, jak nigdy wcześniej. I dokładnie takie same myśli naszły bohaterkę "7 razy dziś". Ale ona oprócz dobrze się bawić, próbowała zmienić swoje życie na lepsze.
Sam jest typową amerykańską nastolatką (taką jakie często spotykacie na filmach). Jest ładna, popularna i ma chłopaka, który jest jednym z najlepszych kąsków w szkole. Można pomyśleć, że jej życie jest idealne. I może patrząc z innej perspektywy rzeczywiście tak było. Jednak los chciał, żeby spojrzała przez inne lustro, aby mogła doszukać się wcześniej niezauważonych niedoskonałości. Pewnego razu obudziła się ze strasznych koszmarem na powiekach. Tylko, że to nie był koszmar. Poprzedniego wieczoru na prawdę zginęła w wypadku. Więc dlaczego nadal żyje? I dlaczego kalendarz pokazuje ten sam dzień, który był wczoraj? Sam dostaje prezent od losu- szansę, aby uporządkować swoje życie.
Już bardzo dawno temu czytałam o tej książce. Znalazłam ją wtedy, gdy miałam jeszcze tzw. "fazę" na serię "Delirium". Później jakoś tak się złożyła, że zapomniałam o tej książce. Aż do niedawna. Przeglądałam książki na półce w bibliotece i szczęśliwym! trafem znalazłam właśnie tą książkę. Absolutnie nie żałuję, że się na nią natchnęłam. Wypożyczenie jej to była jedna z lepszych decyzji.
Książka pisana jest z perspektywy głównej bohaterki, głównie w czasie teraźniejszym. Były też takie momenty, że Sam wracała do jakiś przeżyć, np. jak poznała swoje przyjaciółki. Dzięki temu lepiej poznaliśmy naszą bohaterkę. Czy ją polubiłam? Zdecydowanie tak. Znalazłam w niej wiele wspólnych cech (i jestem prawie pewna, że większość z was też by z kilkoma się utożsamiło). To po prostu typowa nastolatka, która zdaje sobie sprawę ze swoich wad i zalet. Jednak ciężko jej przejrzeć motywy innych ludzi.
Przy tej książce niesamowicie się bawiłam. Ale nie tylko. "7 razy dziś" niezaprzeczalnie zmusza do refleksji. Uczy nas, że nie należy patrzeć na własne życie tylko przez jeden pryzmat. Przecież nie tylko dostajemy, ale też dajemy coś światu, ludziom. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że nasze decyzje wpływają na życie innych ludzi przynajmniej w małym stopniu. Więc czasem lepiej się zastanowić, czy aby moje zachowanie było właściwe, czy moje słowa kogoś nie zraniły, bo raz wypowiedziane, trudno je cofnąć.
Myślę, że jest to bardziej książka skierowana dla dorastających ludzi. Są w niej zawarte różne wydarzenia, które mogłyby się zdarzyć także w naszej szkole. Być może znajdziecie tam coś z czym się kiedyś zetknęliście? Ale muszę was przed czymś ostrzec zanim sięgniecie po książkę. Drogi czytelniku, czy kochasz zaskakujące zakończenia? Jeśli tak to będziesz niestety musiał sam je sobie wymyślić, ponieważ Lauren Oliver najwidoczniej nie jest fanką jakichkolwiek! zakończeń. Tutaj, jak i w "Delirium" napisała dwuznaczne epilogi, co może niektórych wkurzyć. Ale to tylko mała wada. Reszta książki jest warta przeczytania, polecam!
Bardzo lubię styl Lauren Oliver. "7 razy dziś" jeszcze nie miałam okazji czytać. Muszę to jak najszybciej nadrobić, bo bardzo mnie ciekawi ta książka :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie!
Czytałam i chociaż już dawno dorosłam, to książka bardzo mi się podobała:)
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale nie była to jakaś rewelacyjna książka. I te zakończenie mnie mocno rozczarowało. Dokładnie, jakbym sama sobie miała coś dopisać :)
OdpowiedzUsuńKolejna pochlebna recenzja, trzeba się za nią w końcu zabrać :)
OdpowiedzUsuńZapraszam - http://countrywithbooks.blogspot.com/
Słyszałam o niej, ale jakoś na razie nie mam zamiaru po nią sięgać.
OdpowiedzUsuńgabxreadsbooks.blogspot.com
To kolejna pozytywna recenzja, więc nie ma wyjścia, muszę przeczytać. Fabuła mnie bardzo zainteresowała ;) a już tym zdaniem o zakończeniu jeszcze bardziej mnie zachęciłaś ;)
OdpowiedzUsuńUgh, epilogi, znam to.... Ale 7 razy nie czytałam, tylko Delirium. :P Choć za Delirium nie przepadam, to i tak przeczytałabym 7 razy dziś.
OdpowiedzUsuń^_^
http://strefa-czytania-obowiazuje-wszedzie.blogspot.com/
Na pewno przeczytam, mam ją w planach !:)
OdpowiedzUsuń