czwartek, 23 kwietnia 2015

Misery- Stephen King



Paul Sheldon jest autorem poczytnych tandetnych romansideł. Jego cykl o Misery Chastain zdobył ogromną popularność. Autor miał jednak już dość swojej bohaterki i w ostatniej powieści ją uśmiercił. Teraz postanowił zająć się pisaniem poważniejszych książek. Pewnego razu podczas zamieci śnieżnej jadąc po pijanemu samochodem uległ poważnemu wypadkowi. Odzyskał przytomność dopiero w stojącym na odludziu domu Annie Wilkes, byłej pielęgniarki uwielbiającej jego książki o Misery. Pobyt w domu Annie zamienia się w prawdziwy koszmar, gdy kobieta wraca z miasta z ostatnią książką Paula...

Książka mistrza grozy, "Misery" moim zdaniem nie wykorzystała w pełni swojego potencjału. Nie zaspokoiła mojej lekko chorej i wymagającej psychiki. Wcale nie była idealnych horrorem i nawet nie wiem czy można ją tak nazwać. Już predzej thiller psychologiczny. Mimo tego, że nie przeraziła mnie tak bardzo, jak miałam nadzieje, książka zdecydowanie jest dobra.

Annie Wilkes uważa sie za "najzagorzalszą" fanke pisarza Paula Sheldona. Cóż za szczeście musiało ją spotkać, gdy przy drodze odkryła roztrzaskany samochód, a w nim jej półżywego idola. Od razu postanowiła sie nim zaopiekować. Po co wzywać wszelką pomoc, skoro ona doskonale zna sie na rzeczy, prawda? Ona już sie o niego zatroszczy, i to jak! To najlepsza rzecz jaka mogła sie jej przytrafić! Jednak sam Paul nie udzielał jej entuzjazmu. Jego opiekunka okazała sie nie być normalną osobą. Szybko sie o tym przekonał. A także o tym, żeby za wszelką cene sie jej nie sprzeciwiać, inaczej srogo tego pożałuje.

Stephena Kinga cenie głównie za to, że umie pisać powieści z tłem psychologicznym, którego łatwo sie doszukać. W "Misery" pokazał nam jak dużo bólu człowiek jest w stanie znieść. Jak w obliczu cierpienia zachowuje sie człowiek. A także jak bardzo niektóre osoby mogą mieć spaczone umysły. Uświadamia także, że takie rzeczy na prawde sie zdarzają. Że istnieją ludzie, którzy potrzebują opieki specjalnej, którzy nie potrafią funkcjonować w społeczeństwie, nawet jeśli uważają inaczej. Za to właśnie podziwiam Króla. Za to, że uświadamia nam takie rzeczy.

Gdyby King dodał do książki troche pikanterii, czyli bardziej drastycznych wydarzeń (ucinanie cześci ciała to dla mnie za mało?) i usunął cześć historii o Misery, tytułowej bohareki jego książek, powieść była by idealna. Wielu by powiedziało, że autor znów przesadził z nadmiernymi opisami, ale ja nie uważam tego za zbedność. Dzieki właśnie tym "nudnym" opisom mam jeszcze dokładniejszy wgląd na przebieg zdarzeń. Nie wiem jak komuś może to przeszkadzać. Zdecydowanie jestem zadowolona, że mogłam przeczytać "Misery".

7 komentarzy:

  1. Intryguje mnie ta książka. Miałam ją przeczytać z tytułu wyzwania, ale nieoczekiwanie wpadła na jej miejsce inna książka. Myślę jednak, że i tak po nią sięgnę. Thrillery psychologiczne bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "misery" to jedna z moich lubionych książek tego autora. Zresztą jedna z pierwszych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i według mnie to jedna z lepszych jego książek. Choć to nie jest typowy horror Kinga, to jednak trzyma poziom.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie ciągnie mnie do Kinga. Chyba to nie mój typ literatury.

    papierowe-strony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Misery jeszcze przede mną, ale na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń