wtorek, 3 lutego 2015

Worek kości- Stephen King

OPIS:

W wieku trzydziestu sześciu lat popularny pisarz, Michael Noonan, traci ukochaną żonę Johannę (Jo), która umiera nagle na parkingu centrum handlowego. Tuż przed śmiercią Jo kupiła domowy test ciążowy, ale Michael nie wiedział, że podejrzewa u siebie ciążę choć oboje długo czekali na dziecko. Gdyby urodziła się im dziewczynka, miała otrzymać imię Kia. Rzeczywiście, Jo była w ciąży, a płód był płci żeńskiej. Jednocześnie Noonan doznaje pisarskiej blokady. Po czterech latach, gnębiony koszmarami, decyduje się stawić im czoła.

MOJA OPINIA:

Zdecydowanie jedna z lepszych książek pana Kinga! Tak samo jak w "Rece mistrza" w niektórych momentach przechodziły mi cary po plecach. Z pewnością "Worek kości" można nazwać horrorem, a samego autora określić mianem "Mistrza grozy" i oczywiście moim ulubionym pisarzem, bo nie ma wątpliwości, że na to zasługuje!

Michael Noonan jest bardzo znanym pisarzem, który po śmierci ukochanej żony Jo i ich nienarodzonego dziecka traci zapał do życia, a gdy siada do komputera, aby coś napisać, dostaje zawrotów głowy, dostaje mdłości i musi szybko zgasić worda, żeby to wszystko mineło. Nikomu nie przyznaje sie o tym, że już nie jest w stanie wykonywać pracy, która kiedyś sprawiała mu tyle przyjemności. Po czterech latach postanawia skończyć z tą monotonią jaką jest jego aktualne życie i przeprowadzić sie do miejsca, gdzie kiedyś co roku spedzał wakacje z żoną. Wcześniej dowiadujemy sie, że co noc głównego bohatera nawiedzają sny, a raczej jeden sen związany z tamtym miejscem.

Gdy już przyjechał na miejsce odkrywa, że wszystko jest takie jakie było w jego koszmarach! Już zanim wszedł do swojego starego/nowego domu zaczynają dziać sie niewyjaśnione rzeczy, których bał sie nawet ten dorosły meżczyzna! Z biegiem czasu Michael odkrywa coraz bardziej mroczniejsze historie, które mrożą krew w żyłach, nawet czytelnika, który jest zamiłowanym i wymagającym miłośnikiem horrorów.

Zauważyłam w książkach Stephena Kinga pewny schemat. Pierwsze ok. 100 stron jego książek ma tak, że zalatują lekko nudą. Ale później akcja rozgrywa sie w zawrotnym tempie i po prostu nie można sie od niej oderwać, a kiedy kończymy daną książke, jej bohaterowie wbrew nam samym zagnieździły sie głeboko w naszym umyśle i nie możemy sie od nich uwolnić. Taką książką jest właśnie "Worek kości", której bohaterowie i sama akcja zostały stworzone, aby zrobić zamet w głowach czytelników, i który na długo pozostanie aż do... kolejnej przeczytanej książki Stephena Kinga!

3 komentarze:

  1. Hmm, będę musiałam pomyśleć nad tym tytułem, bo jak na razie Cmętarz zwieżąt nie był tak straszny, jak miałam nadzieję, że będzie. Może więc Worek kości mnie przestraszy? ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie zamówiłam sobie "Cmętarz zwieżąt", mam nadzieję, że będzie podobnie dobra. Jeśli mi się spodoba, to z pewnością sięgnę i po tę. Mam nadzieję, że nie umrę z nudy podczas czytania pierwszych stu stron.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Kinga, jest genialny, ale nawet mnie czasem meczy jego słowotok,tej książki jeszcze nie czytałam, akurat siedzę nad "to",ale postaram sie nadrobić

    OdpowiedzUsuń