niedziela, 10 maja 2015

Więzień Nieba- Carlos Ruiz Zafón



Rok 1957. Interesy rodzinnej księgarni Sempere i Synowie idą tak marnie jak nigdy dotąd. Daniel Sempere, bohater Cienia wiatru, wiedzie stateczny żywot jako mąż pięknej Bei i ojciec małego Juliana. Następny w kolejce do porzucenia stanu kawalerskiego jest przyjaciel Daniela, Fermín Romero de Torres, osobnik tyleż barwny, co zagadkowy: jego dawne losy wciąż pozostają owiane mgłą tajemnicy. Ni stąd, ni zowąd przeszłość Fermina puka do drzwi księgarni pod postacią pewnego odrażającego starucha. Daniel od dawna podejrzewał, że skoro przyjaciel nie chce mu opowiedzieć swej historii, to musi mieć ważny powód. Ale gdy Fermín wreszcie zdecyduje się wyjawić mroczne fakty, Daniel dowie się "rzeczy, o których Barcelona wolałaby zapomnieć".

Jednak niepogrzebane upiory przeszłości nie dadzą się tak łatwo wymazać z pamięci. Daniel coraz lepiej rozumie, że będzie musiał się z nimi zmierzyć. I choć zakończenie powieści wydaje się ze wszech miar pomyślne, to Ruiz Zafón mówi nam wprost, że "prawdziwa Historia jeszcze się nie skończyła. Dopiero się zaczęła".


Po pierwszej części Cmentarza Zapomnianych Książek przyszedł czas na trzecią. Zapytacie się pewnie gdzie zgubiłam drugą? Bez obawy! Tej serii nie trzeba czytać po kolei. Wprawdzie są ze sobą w jakiś sposób powiązane, ale każda opowiadał inną niesamowitą historię. Razem tworzą piękną całość, a osobno układają w głowie wiele pytań, które możemy poznać czytając kolejne tomy.

Dla mnie, jak już wspomniałam jest to druga część. Daniel, którego poznałam w książce "Cień wiatru" jest już zamężny i ma dziecko, któremu nadał imię Julian. (Ci co także czytali "Cień wiatru" wiedzą po kim.) Jednak tym razem to nie on jest głównym bohaterem powieści. Tutaj był nim jego przyjaciel Fermin, którego także już poznałam. W tej części w końcu się dowiadujemy jaką rolę ten jakże zwariowany mężczyzna odgrywa w całej historii. 

Do tej pory "Cień wiatru" był jedną z moich ulubionych książek. Teraz jednak trochę się to zmieniło. Cała seria stała się jedną z moich ulubionych. Carlos Ruiz Zafon znów mnie wprowadził w jakże tajemnicze mury Barcelony. Z każdym kolejnym przeczytanym zdaniem, klimat tego miasta wydawał mi się bliższy. Tak bardzo jak pozostałe jego serie okropnie mi się nie podobają (tak samo z pojedynczymi powieściami), tak tą wprost uwielbiam. W niej bohaterowie są o wiele bardziej materialni, a przedstawione historie są mniej banalne.

Uprzedzam was, że jeśli uważacie, że takie hiszpańskie klimaty was w ogóle nie interesują i nie są dla was, to po przeczytaniu chociażby jednej części, natychmiast zmienicie zdanie, Dokładnie tak było ze mną. Jeśli planujecie zaznajomić się z twórczością autora, to zacznijcie właśnie od którejś części tej serii, bo jeśli zaczniecie od innej książki, to całkowicie się zniechęcicie. 





4 komentarze:

  1. Mam za sobą wszystkie pozycje Zafona, podobają mi się wszystkie. Jednak moimi faworytkami są" Cień wiatru"i " Gra Anioła". Już lubię Twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i na tej książce zakończyłam przygodę z twórczością Zafona - może kiedyś wrócę do jego książek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest to jedyna część, której jeszcze nie czytałam z tej serii, ale na pewno w końcu nadrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam Zafona. a Więzienia Nieba planuję przeczytać w wakacje, aby mieć więcej czasu na rozmyślanie. :)
    jednak nie zgadzam się z Tobą, iż zaczynając od innych pozycji tego autora można się zniechęcić. ja zaczęłam od ''Księcia Mgły'', a za tą serię zabrałam się dopiero niedawno .;)

    OdpowiedzUsuń