poniedziałek, 25 maja 2015

Powód, by oddychać- Rebecca Donovan



Domyślam się, że tej książki nie trzeba wam przedstawiać. Od dłuższego czasu o serii "Oddechy" szumi jak w ulu. Zachęcona w większości pozytywnymi opiniami na jej temat postanowiłam  przekonać się osobiście na czym polega sukces tej książki.

Emma wydaje się z pozoru dziewczyną, która ma poukładane życie. Jest najlepszą uczennicą w szkole. Ma świetne wyniki także w sporcie. Należy do wszystkich możliwych kół zainteresowań. Jej najlepszą,  a jednocześnie jedyną przyjaciółką jest Sara. Są dla siebie jak siostry. Rówieśnicy są dla niej mili, ale w większości przypadków po prostu nie zwracają na nią większej uwagi. Czemu tak jest? Dziewczyna nie chce się do nikogo zbliżać. Woli sama radzić sobie ze swoimi problemami? A z jakimi problemami nastolatka może się borykać? Otóż Emma mieszka razem z ciotką i bratem jej zmarłego ojca. Matka nie jest w stanie się nią opiekować. Pomyśleć można, że nie jest tak najgorzej. W końcu ma dach nad głową i krewnych, którzy przyjęli ją pod swój dach. W rzeczywistości nie jest tak kolorowo. Na co dzień główna musi zmagać się z pełnymi nienawiści słowami nienawiści ze strony swojej ciotki. A także z karami cielesnymi...

Podchodziłam do tej książki z pełnym optymizmem. Uwielbiam takie tematy. A jeśli zawarty jeszcze jest w niej wątek romantyczny to książka stworzona dla mnie. Ale czy rzeczywiście "Powód, by oddychać" złapał mnie za serce? Niekoniecznie.

Z początku nie mogłam od książki po prostu się oderwać. Każdą kolejną stronę czytałam z wielką ochotę. Kilkadziesiąt stron przebrnęłam w zaskakującym tempie. Potem się coś zepsuło. Wątek z przemocą domową zrobił się z momentu na moment lekko naciągany i do końca niewyjaśniony. Ciotka z jakiegoś powodu z całego serca nienawidzi bratanicy swojego męża (nie było w pełni wyjaśnione dlaczego). W każdej wolnej chwili ją poniżała, wmawiała, że jest nikim. A czy wujek coś zrobił? Oczywiście, że nie. Przez większość książki zdawał się niczego nie zauważać mimo, że tragedia działa się tuż przed jego nosem.

Wielkim plusem obdarzyłam wątek miłosny, który absolutnie mi się podobał. Związek Evana i Emmy ani trochę nie był przesłodzony. Przez cały czas myślałam o nim jak o czymś niezłomnie autentycznym. Perypetie tych dwojga śledziłam z pełnym zapałem i uśmiechem na ustach.

Książka lekko mnie zawiodła. Spodziewałam się czegoś więcej. Niemniej nie spisuje tej serii na straty. Może i nie jest moją ulubioną, ale po kolejne części mam zamiar sięgnąć, ale trochę z większą rezerwą.



7 komentarzy:

  1. Oh jak ja chcę przeczytać tą książkę. :)
    Świetna recenzja.
    Pozdrawiam.

    http://in-my-different-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ja również spodziewałam się czegoś ekstra, a tu taka klapa. :)
    dla mnie jednak wątek miłosny był bardzo irytujący

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz racje - o tej serii głośśno :) Mam ją w planie, ale szkoda, że ochłodziłaś mój zapał do niej. Jednak postaram się z nią mimo wszystko zapoznać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie się książka bardzo podobała :).
    No ale przecież nie każdemu musi się podobać to samo ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ebook, więc jak już mnie bardzo mocno najdzie ochota to sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam już różne opinie o 2 i 3 tomie, ale pierwszy według mnie jest bardzo fajny. Jestem ciekawa kontynuacji, które już stoją na półce i czekają na swoją kolej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Na razie nie mam ochoty na tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń