OPIS;
Tajemniczy wielbiciel zdaje się wiedzieć wszystko o prokurator Kristen Mayhew. Zna jej każdą myśl, jej każdy krok. Przysyła jej listy. I zabija przestępców, których nie zdołała posłać do więzienia... Kristen dostaje policyjną ochronę. Detektyw Abe Reagan nie odstępuje jej nawet na krok. Oboje czują jednak, że morderca jest tuż obok. I nie pozwoli, by inny mężczyzna zbliżył się do jego "najdroższej Kristen"...
MOJA OPINIA:
Siegając po książke, która stała sobie na półce w bibliotece myślałam, że bedzie to bardziej temat stalkingu. Może nie myliłam sie zbytnio, ale niestety (a może stety?) książka nie opowiadała głównie o tym. Głównym wątkiem według mnie była przeszłość i teraźniejszość z jaką musieli sie zmierzać bohaterowie. Historia z młodości zarówna Kristen jak i Abe'a bardzo mnie wciągneła i chciałam poznać finał zarówno tajemnicy pani prokurator jak i jej relacji z detektywem.
Osoby, które dopuściły sie złamania prawa w przeróżne sposoby, zarówno te łagodne jak i brutalne powinny ponieść konsekwencje swoich czynów. Kristen Mayhew poświeca połowe swojego życia aby złoczyńcy trafili do wiezienia. Jednak nie zawsze udaje sie jej wygrać sprawe. Czasem różne czynniki przeszkadzają w wymierzeniu sprawiedliwości. Tym razem staje sie inaczej, ponieważ ci, którzy zostali niesprawiedliwie wypuszczeni na wolność poniosą zasłużoną kare. "Jej Uniżony Sługa" postanowił wcielić sie w role mściciela. Co z tego wyniknie?
Książke czytało sie bardzo przyjemnie ze wzgledu na prosty jezyk, nieskomplikowane dialogi i trzecioosobową narracje, a także dzieki możliwości poznania biegów zdarzeń z różnych perspektyw. Lubie kiedy można poznać myśli zabójcy, wtedy wnikamy tak jakby w jego umysł i dowiadujemy sie co nim kieruje. Mimo tego trudno mi było zgadnąć kto jest tym mścicielem. Zgadywałam i zgadywałam, ale prawie zawsze moje domysły były błedne. Na końcu, gdy wszystko sie już wyjaśniło i poznaliśmy tożsamość mordercy byłam zarazem zaskoczona, ale myśle, że w głebi duszy podejrzewałam tą osobe. Ale pewnie przy każdym kryminale sie tak mówi.
Bardzo mi sie spodobał styl pani Karen Rose. Myśle, że gdybym miała możliwość, to przeczytałabym jeszcze nie jedną książke tej autorki. Potrafi wprowadzić w zupełnie inny świat, a postacie jakie wykreowała w tej powieści są dość wyraziste. Przyjemnie było poznawać ich losy. Książke jak najbardziej polecam.