piątek, 1 kwietnia 2016

Ogród letni- Paullina Simons

Tatiana i Aleksander po wielu trudnościach w końcu się odnaleźli. Razem ze swoim synem Anthonym wiodą spokojne życie w Ameryce,  w kraju wszelakich możliwości. Czy w nowym miejscu ich miłość przetrwa nieco inne próby losu?

Za ostatnią część sięgnęłam niemal natychmiast po przeczytaniu drugiej, czyli "Tatiany i Aleksandra". Tym razem było jednak inaczej. Tamta przez jakiś czas nie mogła mnie wciągnąć, a od tej nie mogłam się oderwać już od pierwszej strony. Z zapałem wchłaniałam słowa napisane przez tak genialnego pisarza jakim jest Paullina Simons.

Tym razem akcja książki rozgrywa się głównie w Ameryce, ale w wielu stanach. Moim zdaniem to, że po nich podróżujemy razem z bohaterami jest już samo w sobie niesamowitą przygodą. Otóż niezwykłe jest to, że są one tak różnorodne. Raz mieszkamy na Florydzie, gdzie słońce niemiłosiernie przygrzewa oraz słyszymy szum fal, gdy bohaterowie siedzą razem na piasku. Innym razem w Waszyngtonie, potem w Nowym Jorku. Mamy wrażenie, że rodzina Barrington'ów była wszędzie i widziała wszystko, że nieźle im się żyło. I to było prawdą. Mieli siebie, co było dla nich najważniejsze. Spędzili ze sobą wspaniałe chwile. Dom był dla niech tam, gdzie oni sami.

Książka opowiada głównie o życiu pewnej rodziny z pewną przeszłością, która nieraz dawała o sobie znać. Oboje bohaterowie przeżyli wojnę, jednak w nowym świecie nadal boleśnie ją odczuwali. Byli "skażeni gułagiem", jak to określił sam Aleksander. Jednak jak każdy człowiek z czasem dostosowali się do nowego, lepszego życia pozbawionego komunizmu. W końcu mogli robić na co tylko mięli ochotę. Mięli dla siebie mnóstwo czasu,  w którym starali się zmazać jarzmo brutalnej przeszłości i odbudować płomienną miłość, która ich łączyła.

Jednak muszę przyznać, że ani ta, ani druga część nie zrobiła na mnie tak wielkiego wrażenia, tak mną wstrząsnęła jak "Jeździec miedziany", czyli pierwsza część tej fenomenalnej historii. Książkę ta zawsze będę polecała tym, którzy chcą mnie słuchać i po prostu będę "wciskała" im tą książkę do rąk i nie spuszczę z nich wzroku, dopóki nie przeczytają choćby kilku stron i nie zakochają się w "Jeźdzcu miedzianym" na zabój, tak jak ja. Oczywiście nie bierzcie moich słów dosłownie, bo jest to jedna wielka przenośnia, która miała służyć poleceniu Wam tej książki, która zajmuje bardzo ważne miejsce w moim sercu.

I tak właśnie skończyłam serię o jednej z najwspanialszych miłości o jakich miałam przyjemność czytać. Pocieszam się jednak tym, że nie jest to moje ostatnie spotkanie z Tatianą i Aleksandrem, ponieważ niejednokrotnie jeszcze będę czytać wszystkie trzy części.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz