Po rozpadzie swego małżeństwa Emily Graham, ceniona adwokatka z Albany, postanawia rozpocząć pracę w słynnej nowojorskiej firmie prawniczej na Manhattanie i zamieszkać w Spring Lake, starym nadmorskim kurorcie. Kupuje odrestaurowaną wiktoriańską willę, niegdyś będącą własnością jej rodziny. Z domem wiąże się ponura tajemnica. Ponad sto lat temu Madeline Shapley, cioteczna praprababka Emily, siedziała na werandzie, czekając na swego ukochanego Douglasa, który miał jej wręczyć pierścionek zaręczynowy. Piękna dziewiętnastoletnia dziewczyna zniknęła bez śladu. W ciągu kilku kolejnych lat zaginęły także dwie przyjaciółki Madeline: Letitia i Ellen. Pod koniec dwudziestego stulecia sytuacja się powtarza: dwudziestojednoletnia Martha Lawrence w biały dzień znika z nadmorskiego bulwaru. Czyżby seryjny morderca sprzed wieku powrócił w nowym wcieleniu?
Szukając powiązań między przeszłością własnej rodziny a niedawną zbrodnią, Emily Graham nie zdaje sobie sprawy z tego, że sama może się stać kolejną ofiarą przebiegłego i podstępnego zabójcy.
"Na ulicy, gdzie mieszkasz" to kryminał, który może nie świeci oryginalnością, ale za to ukazuje ogromny talent autorki. Pani Clark wykreowała bohaterów z krwi i kości, z prawdziwymi problemami. Ukazała nam obraz zwykłego miasteczka, gdzie praktycznie wszyscy wszystkich znają. Książka jest pisana z perspektywy wielu mieszkańców Spring Lake, w tym mordercy, który według prasy i tych, którzy ją czytają jest uważany za nowe wcielenie psychopaty z XIX wieku. Nie można powiedzieć, że to jest dobry kryminał, trzymający w napieciu. Nie można również uznać go za kompletna strate czasu. Powiedziałabym raczej, że jest dość przecietny. Do grona podejrzanych można było zaliczyć niewiele osób. Przez to nie było tyle zabawy w obstawianiu i można było sie prawie od razu domyśleć kto zabija. Przynajmniej ja szybko zgadłam i miałam racje! Czy o to chodzi w kryminałach? Żeby od razu sie wszystkiego domyśleć? Oczywiście, że nie! Wielki minus za to.
Przykro mi to mówić, ale przez wiekszość książki sie po prostu nudziłam. Nie mogłam sie doczekać kiedy w końcu znajde pretekst, żeby tą ksiażke odłożyć na później. Kiedy już dobrnełam do końca odetchnełam z ulgą, że w końcu mam to za sobą. Nie powiem, że nie było momentów ciekawych. Owszem, były takie momenty, które mnie zaciekawiły pomimo tego, że nie było ich zbyt wiele. Intersujące było powiązanie mordercy z wcielenie sprzed stu lat, czyli t.z. reinkarnacja. Można było sie co nieco o niej dowiedzieć, szkoda tylko, że tak mało. Przynajmniej dla mnie szkoda.
Świetnie zapowiadająca sie książka okazała sie niezbyt interesująca. Widać, że autorka jest wyśmienitą pisarką, można to poznać po opisach i dialogach, ale nie wykorzystała tego! Książke mogły by poprawić "podróże w czasie". Chetnie czytałoby mi sie z perspektywy Medaline, oczywiście zanim została zamordowana. Szkoda, że pani Clark o tym nie pomyślała. Książke oceniłabym jako przecietną. Myśle, że wiekszości by sie nie spodobała, ale może bedą wyjątki.
Czytałam lata temu i pamiętam, że wówczas mi się podobała, ale wówczas nie sięgałam aż tak często po kryminały, więc i wymagania miałam mniejsze :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że potencjał tej książki nie został wykorzystany. W takim razie odpuszczę ją sobie.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu kilku linijek twojej recenzji myślałam że zapowiada się coś ciekawego, dawno nie czytałam ciekawego i dobrego kryminału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
http://in-our-different-world.blogspot.com/
Odpuszczam, mam za dużo lepiej rokujących lektur ;)
OdpowiedzUsuńWysłałam Ci maila odnośnie konkursu. Czekam na odpowiedź:)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce ani autorce, ale jeśli jest tylko przeciętna to raczej się nie skuszę. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka, która w większości nudzi to coś strasznego :( Szkoda, że jej potencjał nie został do końca wykorzystany :(
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPierwszy słyszę o tej książce, ale sam opis zainteresował mnie - brzmi naprawdę intrygująco. Nie czytam zbyt dużo kryminałów, ale lubię je. Czasami muszę oderwać się od wszystkiego, a kiedy fantastyka nie pomaga - zabawa "kto zabił" wtedy zazwyczaj się sprawdza. :) Ta pozycja, pomimo Twojej recenzji i tak zachęca mnie do przeczytania. Chyba muszę przekonać się na własnej skórze, czy okaże się dla mnie klapą. :)
OdpowiedzUsuńNie lubię nudzących książek, wolę wartką akcję i tempo, a jeśli już powolną akcje to chociaż z wieloma intrygującymi momentami, które zmuszają do czytania. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nigdy o niej wczesniej nie słyszałam, ale widze, że specjalnie nic nie straciłam. Nie będe jej szukac jak dla mnie posiada za dużo wad.
OdpowiedzUsuń+ obserwuje.