czwartek, 19 marca 2015

Jesienna miłość- Nicholas Sparks

OPIS:

Jest rok 1958. Beztroski siedemnastolatek, Landon Carter, rozpoczyna naukę w ostatniej klasie szkoły średniej. Jego ojciec kongresman pragnie, by syn zrobił karierę - tymczasem Landon, podobnie, jak reszta klasy, nie zaczął jeszcze zastanawiać się, co zrobić z dorosłym życiem. Jedynie Jamie Sullivan, cicha, spokojna dziewczyna opiekująca się owdowiałym ojcem, pastorem, jest inna. Nie rozstaje się z Biblią, nie chodzi na prywatki, a dzień bez dobrego uczynku uważa za stracony. Czy możliwe jest, aby losy tych dwojga tak różnych młodych ludzi mogły połączyć się na zawsze?



MOJA OPINIA:


Mimo, że Nicholas Sparks nie jest moim ulubionym autorem i uważam, że jego książki są bardzo schematyczne to jakoś nie moge sie powstrzymać przed ich czytaniem. "Jesienną miłość" znam pod innym tytułem- filmową "Szkołą uczuć", którą oglądałam chyba trylion razy i nigdy mi sie nie znudzi. W tym wypadku uważam, że film był o wiele ciekawszy, ale mówie tak tylko i wyłącznie przez sentyment, bo książka na prawde nie była taka zła, po prostu inna. 


Od zawsze w szkołach istniała pewnego rodzaju hierarchia. Ci są lubiani, a ci niekoniecznie. Ci są zabawni, ci niekoniecznie. Od zawsze sie zastanawiałam od czego to zależy. Doszłam do wniosku, że niekoniecznie od wyglądu, choć czesto tak niestety jest. Może to zależeć też od wyborów jakie podejmujemy w dzieciństwie. Jesteś miły i czujesz szacunek do nauczyciela? Jesteś głupi, nie należysz do naszej paczki. Rzucasz obślinionymi kulkami w osobe starszą? O kurcze, jesteś taki fajny! Mniej wiecej na tym to polega. Jamie należała właśnie do tej pierwszej grupy, do tych "głupich". Starała sie wszystkim pomagać, do osób starszych odzywała sie z szacunkiem, nie słuchała obelg na jej temat, nigdzie nie ruszała sie bez Biblii, a nawet czasem ją cytowała. Taka osoba automatycznie zostaje uznawana za wybryk natury. Czy Jamie zasługiwała na życie bez przyjaciół w jej wieku?


W filmie główny bohater był przedstawiony jako buntownik, który musiał odpracowywać prace społeczne. Za to w książce był zwykłym chłopakiem. I właśnie szkoda, bo miałam ochote na lekki dreszczyk związany z Landonem. Historia jego i Jamie uczy nas, żebyśmy nie patrzyli tylko na pozory, i żebyśmy wyteżyli troche nasz wzrok, a może uda nam sie dostrzec coś co nam wcześniej umykało. Uczy także cieszyć sie chwilą i brać z życiu ile tylko sie da, żeby nigdy sie nie poddawać. Książka pokazuje na prawde piekne wartości. Nie jest to tylko typowy romans, bez wiekszego sensu. Pokazuje całą prawde o życiu. Na prawde warto po nią siegnąć.

18 komentarzy:

  1. Nie ciągnie mnie ostatnio do książek Sparksa. Czuję przesyt. Dla mnie jego wszystkie książki są takie same i jakoś nie wyróżniają się niczym szczególnym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Film kiedyś tam, bardzo dawno temu widziałam i chyba nie był zły, ale nie ciągnie mnie do powtórnego przeżywania takich dramatów. xD A o książce to już nawet nie wspominam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię Sparksa, ale gust mi się zmienił i takie czyste romansidła, nawet najlepsze, mało mnie ciekawią. Teraz głównie Sparksa oglądam, a nie czytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam aż dwie jego książki, a trzy mam na półce. Jakoś niespecjalnie mnie ciągnie by sięgnąć po więcej. Nie do końca moja bajka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też doszłam do tego samego wniosku, że książki Sparksa są schematyczne, dlatego oprócz tych, które miałam w planach (a zostały już chyba tylko dwie takie) nie sięgam po jego książki, bo i tak z góry wiem co w nich znajdę, nawet jeśli zmieniają się bohaterowie czy miejsce fabuły. Szkoda, że tak jest, bo naprawdę dobrze Sparks pisze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam tylko filmową wersję i słyszałam już właśnie takie opinie, że jest lepsza niż książka:) Może kiedyś sama to sprawdzę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oglądałam film, natomiast książki nie miałam jeszcze okazji przeczytać mimo iz znajduję się w mojej domowej biblioteczce.
    Pozdrawiam !

    http://in-our-different-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. jest to jedna z moich ulubionych książek! na prawdę podoba mi się sposób w jaki piszesz i jak opisałaś tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam już kilka powieści Sparksa za sobą, aczkolwiek "Jesienna miłość" jeszcze do nich nie należy. Może kiedyś sięgnę po tę powieść. ;)

    http://maagia-ksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Sparks nie jest też moim ulubionym autorem, ale lubię czasami coś tam jego autorstwa przeczytać. Pomyślę o tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tej książki Sparksa jeszcze nie czytałam :) i się cieszę, bo mam co nadrabiać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oglądałam, film mnie wzruszył i to wieloktornie, ale oglądałam go kilka razy, więc nie mam już ochoty na zapoznawanie się z wersją ksiażkową. :) Uważam, że Sparks wypada lepiej na ekranie. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj! Pragnę zaprosić ciebie na mojego nowiuśkiego bloga! :)
    Będę tam pisała recenzje książek. Mam nadzieję, że zajrzysz i zostaniesz.
    Pozdrawiam! ;***
    http://rezenzje-ksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Oglądałam i film uważam za cudowny i wzruszający - po książkę już raczej nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. uwielbiam Sparksa. oglądam jego filmy i czytam książki nałogowo.
    a Jesienna Miłość jest jedną z pierwszych pozycji na mojej liście :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Do książek Sparksa też mam sentyment mimo że wiele z nich faktycznie opiera się na pewnego rodzaju schemacie. Mimo wszystko chętnie do nich wracam. "Jesienną miłość" na ekranie również miałam okazję obejrzeć. Uważam, że film nigdy nie może być lepszy niż książka, niemniej może jej dorównać i w tym przypadku tak było. ;)
    Ciekawa recenzja, popracuj tylko nad niektórymi literówkami, czy "naprawdę" - piszemy razem. :)
    Pozdrawiam
    A

    http://still-changeable.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Chociaż nie przepadam za stylem Sparksa to i tak chętnie sięgam po jego książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytałam kiedyś tę powieść, oglądałam film i miło wspominam:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń