Bohaterka tej książki, Maria Magdalena naszych czasów, przeszła piekło na ziemi. Przez całe lata cierpiała, coraz bardziej pogrążając się w rozpaczy. Coraz mocniej pragnęła śmierci, ponieważ sądziła, że tylko kres życia może ją wyzwolić z koszmaru. A jednak zwyciężyła: ocaliła nie tylko swe życie, lecz także swą duszę. Powieść porusza problemy molestowania, wiarołomstwa, rozwiązłości seksualnej. Wszyscy cierpimy i będziemy cierpieć z powodu rozmaitych rzeczy, które nas dręczą lęków, wątpliwości, samotności, nałogów. I wszyscy potrzebujemy ratunku.
MOJA OPINIA:
Podobno dla niektórych osób ta książka była wstrząsem i po prostu zmieniła życie, widzenie na świat i na Boga. Czytałam, że autorka swoimi książkami przybliża ludzi do Boga. Nie wiem czemu mnie książka nie poruszyła. Może, dlatego że już dość sie naczytałam o nieszcześliwych rodzinach, o narkomanach, o prostytucji o śmierci, gwałtach. Historie, które wymyśliła pani Karen oczywiście mogłyby być oparte na prawdziwych wydarzeniach, bo czesto słyszy sie o takich okropnościach. Przyznam sie, że czasem zakreciła mi sie łza w oku, ale no bez przesady, nie zmieniła mojego życia!
Książka opowiada o Marii, która mimo swoich traumatycznych przeżyć zdołała odnaleźć droge do Boga. Cały czas wierzyła, że Bóg ma dla niej specjalne zadanie, i że musi sie wycierpieć, aby zaznać bożej miłości. Cóż, w końcu ją znalazła i od tamtej pory pomaga kobietą, które znajdują sie w podobnej sytuacji, w jakiej była kiedyś ona.
Nie wiem także, czemu ludzie piszą, że ta ksiażka jest bardzo trudna w odbiorze... Może jestem jakaś inna, ale uważam, że jest wprost banalnym jezykiem napisana. I jakim cudem jest trudna do zrozumienia? No prosze was! Jedna osoba tak napisała, a ktoś to powtarza tylko dlatego, że nie wie co takiego napisać o tej ksiażce. No miejcie własne zdanie i piszcie co myślicie!
Prawda, że książka jest życiowa, ale zbyt wiele w niej wyolbrzymiania i zbiegów okoliczności. Pokazuje płeć meską w jak najciemniejszym świetle mówiąc o nich jak o zwierzetach... Serio, nie wszyscy są tacy... W ksiażce wszystko jest albo czarne, albo białe. Albo ktoś jest głeboko wierzący, albo jest wyrzutkiem społeczeństwa, prostytutką, nimfomanką, narkomanem... To nie było fajnie. Jednak jeśli ktoś ma ochote na oderwanie 0d rzeczywistości to ta ksiażka sie nadaje i w gruncie rzeczy nie jest zła, chociaż nie jest także taka dobra lub trudna do zrozumienia jak niektórzy ją opisują. Jednym słowem jest przecietna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz